Najpierw algorytm, potem operator
Dlatego właśnie czujniki sejsmiczne wyposażono w oprogramowanie, które potrafi się uczyć i automatycznie ocenia, czy odbierane drgania gruntu zostały wywołane przez człowieka (lub grupę ludzi), czy przez zwierzęta, czy przez przejeżdżający w pobliżu samochód. Na podejrzany obszar kierowane są kamery, z których obraz również podlega automatycznej analizie. I dopiero zdarzenie zaklasyfikowane jako naruszenie granicy jest sygnalizowane operatorowi. Ten może jeszcze dla pewności wysłać tam drona, a jeśli nie widzi takiej potrzeby, to od razu kieruje na miejsce pieszy lub zmotoryzowany patrol.
Producent porównuje to do telewizyjnych transmisji sportowych: – Nie wszyscy muszą widzieć w danym momencie cały mecz. Niektórym użytkownikom zależy na tym, by widzieć w danym momencie tylko napastnika z piłką. W skali kilkuset kamer na jednym odcinku granicy robi to dużą różnicę – tłumaczy Łukasz Miazgowski z działu marketingu Grupy WB.
Takie systemy są stosowane do pilnowania nie tylko granicy, ale również infrastruktury krytycznej, takiej jak elektrownie, rafinerie i porty. Może ich używać także wojsko, chcąc odciążyć wartowników w swoich stałych garnizonach lub w bazach na misjach zagranicznych.


Wojsko: nie dać się przytłoczyć nadmiarem informacji
Automatyczna analiza obrazu robi się wojsku coraz bardziej potrzebna – nie tylko do pilnowania baz, ale przede wszystkim do rozpoznania pola walki. Już kilkadziesiąt lat temu, kiedy zdjęcia lotnicze robiły samoloty i nieliczne wtedy satelity, interpretacja uzyskanego materiału bywała kłopotliwa. Obraz zrobiony w świetle dziennym różni się od zdjęcia w podczerwieni, a to z kolei – od obrazu radarowego. Gdyby pokazać takie zdjęcie laikowi, ten mógłby najwyżej rozpoznać układ ulic w mieście albo przebieg dróg lub rzek poza miastem. Wyłuskanie z plątaniny plamek, kresek i punkcików kolumny czołgów, wyrzutni rakiet czy szykującego zasadzkę oddziału piechoty wymagało uważnego oka, dużej wiedzy i jeszcze większego doświadczenia.
Dziś jakość obrazu jest znacznie lepsza – ale i tych obrazów jest o wiele więcej. Stosowane coraz powszechniej bezzałogowe samoloty zalewają użytkowników milionami zdjęć i setkami godzin transmisji video. Aby wykorzystać ten materiał zanim się zestarzeje (a przy dynamice dzisiejszego pola walki starzeje się błyskawicznie), trzeba albo armii specjalistów, albo właśnie algorytmów automatycznej analizy obrazu. Postęp w technice komputerowej udostępnia potrzebne moce obliczeniowe, ale przekazanie komputerom zbieranego przez dekady doświadczenia analityków jest sztuką, do której trzeba naprawdę dobrych programistów. I to właśnie robią spółki z Grupy WB. – System ochrony perymetrycznej AMSTA już strzeże polskiej granicy. Pracuje i chroni nas codziennie. Co do systemu analizy obrazowej dla wojska, to kończy się jego opracowywanie i pojawiają się pierwsze zamówienia. Mamy nadzieję, że za rok lub dwa będziemy mogli o nim również mówić jako o rozwiązaniu będącym w użyciu – dodaje Łukasz Miazgowski.


W następnym odcinku naszej relacji napiszemy również o rozpoznaniu – ale takim, do którego narzędzia mieszczą się pod pancerzem w oddziałach zmechanizowanych.
AB/DW





























Listopad 2025
