LOTR
Jest tam właściwie wszystko, czego można by sobie zażyczyć. Podstawę stanowi teleskopowo rozkładany maszt z radarem pola walki, zestawem kamer TV i na podczerwień oraz dalmierzem laserowym. Drugi zestaw czujników optoelektronicznych jest częścią zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia ze służącym do samoobrony karabinem maszynowym, ale również da się go włączyć w system rozpoznawczy i przesłać uzyskane dane do sztabu przy pomocy radiostacji. Jest też akustyczny system lokalizacji strzałów, który analizując dane z kierunkowych mikrofonów potrafi wskazać odległość, kierunek i kaliber używanej w pobliżu broni. Jeden z członków pięcioosobowej załogi dysponuje wynośnym zestawem sprzętu, dzięki któremu może na piechotę sprawdzić te miejsca, w które cały pojazd nie da rady wjechać lub w których nie może się pokazać.
Wojsko Polskie ocenia swoje potrzeby na ponad 200 sztuk, a producent ma nadzieję sprzedać jeszcze kilkadziesiąt więcej, w wersji wozu rozpoznania chemicznego i wozu dowodzenia. AMZ Kutno informuje, że jest już po obydwu etapach prób: zakładowych i kwalifikacyjnych. Normalnie jest tak, że te pierwsze realizuje producent, a drugie przyszły użytkownik, ale w tym przypadku część prób fabrycznych była prowadzona przez Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej, aby jak największą ich część wykorzystać i zaliczyć na poczet badań kwalifikacyjnych. Pojazd przejechał ok. 23 tysięcy kilometrów, po szosach i w trudnym terenie, co ma odpowiadać ponad dekadzie typowej eksploatacji w jednostkach. – Przygotowujemy się do podpisania końcowego protokołu z badań. Liczymy, że z początkiem przyszłego roku zaczniemy z negocjować Agencją Uzbrojenia kontrakt na produkcję seryjną. Wojsko oczekuje dostaw 20-40 sztuk rocznie i mamy moce produkcyjne, by taki wymóg wypełnić – powiedział Radiu Podlasie Kacper Pawłowski, koordynator biura wdrożeń i rozwoju AMZ Kutno.







BWR prawie jak nowy
To nie jedyny pojazd przeznaczony do rozpoznania na lądzie. Wojsko kupuje dla jednostek artylerii podobnie wyposażoną wersję kołowego transportera Rosomak, a dla jednostek zmechanizowanych – modernizację starych gąsienicowych BWR-ów, którym przestarzałą aparaturę z czasów Układu Warszawskiego wymieniono na nowoczesny sprzęt zachodni. Tych ostatnich zamówiono jednak zaledwie kilkanaście, dlatego Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne zaproponowały dalej idącą modyfikację pozostałych wozów tego typu. Wyrzucono wieżyczkę z archaicznym działem kal. 73 mm, zastępując ją lżejszym o kilkaset kilogramów zdalnie sterowanym modułem uzbrojenia z 12,7 mm karabinem maszynowym. Cały kadłub został podwyższony, dzięki czemu załoga może tam normalnie siedzieć, a nie kulić się w pozycji zbliżonej do embrionalnej. Otwierane na boki tylne drzwi zastąpiono opuszczaną rampą. Silnik zostawiono ten co był, natomiast inaczej rozlokowano zapas paliwa i wyposażenie zadaniowe, przy czym producent zapewnia, że pojazd nie utracił zdolności pływania. Zestaw aparatury skompletowano według współczesnego standardu: dzienno-nocny zestaw kamer podnoszonych na teleskopowym maszcie, a do tego cztery radiostacje do przesyłania danych.
Przedstawiciel WZM zapewniał, że czas takiej daleko idącej przeróbki to bardziej tygodnie niż miesiące, ale to bardzo optymistyczne założenie. W praktyce wiele zależy od terminów wyznaczonych przez dostawców specjalistycznego wyposażenia i od stanu technicznego samych wozów.
Kilkudziesięcioletnie, mocno już sterane na poligonach pojazdy często wymagają poważnych remontów. To zabiera sporo czasu, a przy szczególnie zajeżdżonych egzemplarzach czyni modernizację wątpliwą ekonomicznie. Jest to jednak jakaś opcja na w miarę szybkie zwiększenie możliwości wojska w naziemnym rozpoznaniu, zanim zupełnie nowe wozy pojawią się w większej liczbie.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
AB/DW





























Listopad 2025
