Okolice Bugu, rozlewiska, są ciężkim terenem, w którym nie radziły sobie pojazdy. Nawet quady, nie mówiąc o innych środkach transportu. Dlatego podjęto decyzje o rozwijaniu i testowaniu projektu wykorzystania koni w tamtych warunkach.
Zważywszy na charakter prowadzonych działań, koń wpisuje się w nie idealnie. Po pierwsze, koń przemieszcza się cicho. W terenie przygodnym w praktycznie niezauważalny i niesłyszalny sposób można przemieścić się w każde miejsce, co więcej w znacznie szybszym czasie niż inne pojazdy wojskowe. Przy tym zasięg działania nie jest ograniczony stacjami paliw. Oczywiście kolejnym punktem jest reakcja na niebezpieczną sytuację, ponieważ konie często mogą ostrzec jeźdźca, bądź zareagować zanim człowiek dostrzeże zagrożenie. Następnym ważnym aspektem jest głębokość obserwacji. Żołnierz siedzący na koniu ma zdecydowanie większy wgląd w teren. Trzeba również zaznaczyć, że koń to 500 kilogramów o temperaturze około 38 stopni, więc to naturalny grzejnik dla jeźdźca.
Sytuacja na granicy pokazała, że projekt, który miał się zakończyć na juczeniu koni, ewoluował w dalszym kierunku i można go wykorzystać w takim wariancie, jak w tej chwili.




kpt. Damian STANULA
OFICER PRASOWY
2 LUBELSKA BRYGADA OBRONY TERYTORIALNEJ
[MSz]