Po wielu latach na stanowisku łowczego Roman Laszuk został nagle odsunięty, a zastąpił go jako pełniący obowiązki łowczego Bartłomiej Kurkus, przewodniczący zarządu okręgowego PZŁ w Siedlcach. Myśliwi z okręgu bialskiego są zaskoczeni nagłą zmianą, bo nic jej nie zapowiadało. - Nawet nas nie poinformowano o samym fakcie. Dowiadujemy się jedni od drugich, to nie tak powinno wyglądać. Nie wiemy, jakie były powody, nikt nie chce nam niczego wyjaśnić. Jest to co najmniej dziwne – mówi Jerzy Jakubiuk, wiceprezes Koła Ogar. Zwraca uwagę, że pełniący obowiązki łowczego musi dojeżdżać z Siedlec i nie zna specyfiki gospodarki łowieckiej na tym terenie, a czas jest bardzo trudny, bo nad Bugiem na obszarze przylegającym do granicy obowiązuje stan wyjątkowy. Myśliwi nie mogą tam wchodzić, żeby na przykład oszacować straty w uprawie kukurydzy. Narasta konflikt z rolnikami, którzy oczekują odszkodowań.
Roman Laszuk nie odbiera telefonu, a zastępujący go Bartłomiej Kurkus twierdzi, że nie zna powodów odwołania i odsyła nas do Zarządu Głównego PZŁ. Czekamy na wyjaśnienia od rzecznika prasowego.
Sami myśliwi próbują dociekać, jakie mogłyby być powody tak niespodziewanej decyzji. - Ludzie w głowę zachodzą, o co chodzi. Nie było słychać o żadnych kontrolach, nieprawidłowościach czy czymś, co dawałoby podstawy do odwołania. Może to jakaś grupa buntowników oddolnie zadziałała, kiedy większość była na urlopach i wystąpiła do Warszawy? - mówi nasz inny rozmówca z kręgu myśliwych, zastrzegając anonimowość.
BM/DW