Sam reżyser podjął się bardzo trudnej jak na debiut, ekranizacji biografii księdza. Tytuł "Johnny" być może ma nawiązać do tego byśmy ks. Jana nie odbierali tylko jako duchownego, ale przede wszystkim człowieka ze wszystkimi jego słabościami i mocnymi stronami. Mimo mocnego akcentu w tytule na postać jednej osoby, reżyser w swoim dziele nie koncentruje się tylko na postaci ks. Kaczkowskiego. Na równi przedstawia nam życie podopiecznego księdza - przestępcy, którego drogi splatają się na stałe z Kaczkowskim w hospicjum, w którym ma odbyć proces resocjalizacji. Jaroszek pokazuje nam księdza widzianego oczami Patryka, który z zupełnie obcej osoby, staje się jego największym przyjacielem. W roli Patryka ujrzymy Piotra Trojana. Aktor buduje nam rys mężczyzny, który mimo swoich błędów i porażek chce podnieść się i zawalczyć o swoją przyszłość. Jako ludzie popełniamy błędy, ale zawsze mamy możliwość wyboru i zmiany swojego życia. Podobnie jest w przypadku Patryka, który w filmie przechodzi pod wpływem relacji z księdzem Kaczkowskim, przemianę. Nie ma tutaj przymusu czy naporu ze strony duchownego. We wspólnej relacji mężczyzn od początku widać nić porozumienia.
W roli księdza Kaczkowskiego ujrzymy Dawida Ogrodnika. Aktor jest nie do poznania. Od pierwszych minut filmu pojawia się myśl, jak ten Ogrodnik to zrobił…Dopracowane ruchy, identyczny jak prawdziwy Kaczkowski sposób mowy i mamy wrażenie, że w filmie gra sam ks. Jan. W ekranizacji, duchownego poznajemy w momencie otwierania hospicjum w Pucku. Wydaje się, że reżyser chce byśmy oprócz roli księdza, zobaczyli w nim przede wszystkim człowieka. Tak poznajemy Johnny'ego, który podobnie jak każdy z nas popełnia błędy i choruje. Jaroszek pokazuje nam człowieka, który codziennie uczy się akceptacji faktu, że jest nieuleczalnie chory i mimo że chciałby zrobić wiele, nie zawsze te siły będą. Dawid Ogrodnik, odtwórca roli księdza, modeluje rys Jana, który stawia przede wszystkim na drugiego człowieka. Nie ocenia, nie wymusza nawrócenia wiary w nikim, a daje szansę, by to ludzie zdecydowali czy chcą odszukać Boga. Reżyser porusza trudny temat życia w hospicjum i jego postrzegania. Pokazuje nam, że hospicjum to nie tylko miejsce, które utożsamiamy z bólem, cierpieniem czy śmiercią. Tu też się żyje. Humor, codzienny gwar, budowanie relacji społecznych.
Myślę, że nie bez przyczyny reżyser zdecydował się na podkreślenie kilka razy w filmie znaczenia czasu, który przedstawia tu jako najcenniejszy dar. Dar, który możemy podarować drugiej osobie. Jaroszek poprzez obecne w filmie - chorobę i cierpienie, pokazuje, jak ulotne jest życie. I choć z jednej strony ukazuje kruchość życia, z drugiej podkreśla, jak wiele jesteśmy przez ten krótki czas zrobić. W filmie podobnie jak u ks. Jana Kaczkowskiego, niemożliwe staje się możliwe. Początkowo otwarcie hospicjum stoi pod znakiem zapytania z powodu braku środków, braku akceptacji przez kurię i innych problemów, jednak mimo to powstaje. Ten upór w działaniu księdza udziela się Patrykowi. Mimo ciążącej na nim łatki bandyty sukcesywnie przekonuje do siebie mieszkańców hospicjum, pracowników i samego księdza. W ośrodku poznaje i uczy się miłości, wrażliwości i empatii do drugiego człowieka. Kiedy pogarsza się stan Kaczkowskiego, Patryk nie jest już osobą, która wymaga pomocy, ale osobą, która tą pomocą obdarza księdza, towarzyszy umierającym w hospicjum i zaczyna walczyć o swoje marzenia i plany.
Jak mówił ks. Jan Kaczkowski: „Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później, niż Ci się wydaje”. Te słowa duchownego zawarte także na plakacie filmu skłaniają do refleksji. Nie ma opcji, by oglądając biografię księdza nie zmusić się do zatrzymania i zastanowienia nad własnym życiem, nie poczuć żadnych emocji. Pojawia się zarówno smutek i bezradność człowieka na ulotność życia. Pojawia się też myśl - fajnie, że powstał film, który o tym przypomina.
Zapraszamy do kin:)
.jpg)
Katarzyna Chacińska [ja]