Nie da się ukryć, że temat roli kardynała Stefana Wyszyńskiego wciąż wielu osobom jest nieznany. Powstanie historyczno- biograficznej ekranizacji życia księdza to dobry moment by pokazać jego działania młodym pokoleniom, a także tym, którym jego postać jest jeszcze nieznana. Temat co prawda trudny do sfilmowania. W tym wypadku sztuką jest zrobić produkcję, która zainteresuje młodszych odbiorców, którzy nie mieli bezpośrednio styczności z realiami tamtego okresu. Reżyser postawił sobie duże wyzwanie i widać, że szuka sposobu by trafić z filmem do jak najszerszego grona odbiorców. To się ceni. Po obejrzeniu prawie 2,5 godzinowego filmu widzimy, że Kondratowi jednak udało się połączyć elementy biografii z dokumentem i wątkami sensacji. Ryzyko chaosu scenariusza takiego filmu było bardzo duże, ale wyszło coś innego, ciekawego. Przede wszystkim „Prorok" nie skupia się głównie na działalności kościelnej kardynała. Do samej produkcji reżyser solidnie się przygotował bazując m. in. na wiedzy dr hab. Pawła Skibińskiego, który od 30 lat studiuje memoriały kardynała, a także stenogramach rozmów Wyszyńskiego z władzami PRL m.in. Gomółką, Cyrankiewiczem. Okres 14 lat, jakie z życia kardynała wybrał reżyser, mówi sam za siebie. Lata 1956- 1970, czyli od powrotu Wyszyńskiego z internowania do 1970, to okres silnie skupiony na konflikcie politycznym pomiędzy kościołem, a władzą. Kondrat nie łapie widza na tanią sensację, ale stara się opowiedzieć za pomocą obrazu o szukaniu porozumienia pomiędzy władzą, a kościołem. Zrobić film w Polsce o polityce to już odwaga, a poruszyć zarówno kwestię polityki i kościoła, nie urażając nikogo- sztuka.
Perspektywą, jaką przyjął Kondrat, jestem zaskoczona pozytywnie. Przed premierą zastanawiałam się, po której stronie stanie reżyser…Tak naprawdę nie stanął po żadnej. Życie kardynała Stefana Wyszyńskiego i konflikt polityczno- kościelny pokazał dość obiektywnie. Kościół ukazuje jako ten, który nie oponuje za władzą, nie przeforsowuje na siłę swoich racji, ale stoi po prostu za ludźmi. Mamy obraz Kościoła, który chce być apolityczny. Niestety nie może… Kardynał Wyszyński w filmie jest ukazany jako ten, który chciałby z jednej strony nie ulec presji rządzącej partii, a z drugiej jak najbardziej wspierać społeczeństwo. Stykamy się z dwoma silnymi, charyzmatycznymi przywódcami. Z jednej strony Władysław Gomółka, w tej roli Adam Ferency, z drugiej ks. Stefan Wyszyński. Oprócz wątku politycznego, pojawia się kilka pobocznych. Reżyser wplata min. wątek młodego Karola Wojtyły, przybliża widzom najbliższe księdzu osoby. Trochę tych wątków robi się za dużo, mało uważny widz może się pogubić. Choć dzięki nim widzimy także w Wyszyńskim wiernego przyjaciela, a także wrażliwego człowieka, który także doświadcza smutku i bólu.
Uwagę zwraca aktorska obsada. Szczególnie Sławomir Grzymkowski- filmowy kardynał Stefan Wyszyński. Uderzające jest fizyczne podobieństwo, a aktorowi też świetnie udaje się oddać charyzmę Wyszyńskiego. Kolejne nazwiska m.in. Adam Ferency w roli Władysława Gomółki, Marcin Troński- Józef Cyrankiewicz, Tomasz Sapryk- Zenon Kliszko i inni swoją grą bronię się sami po obejrzeniu produkcji. Podkład muzyczny, mimo że stanowi tło akcji, w strategicznych momentach podbija napięcie i uzupełnia grę aktorską. Jej autorem jest Bartosz Chajdecki.
Myślę, że „Prorok" Kondrata przyciągnie do kin licznie widzów, tych starszych i młodszych, bez wyjątku. Nie jest to film prosty, ale naprawdę warto te 2 godziny poświęcić na obejrzenie go z rodziną, przyjaciółmi. W pewien sposób na nowo otwiera dyskusję, czy Kościół i rządzące partie polityczne powinny i mają szansę wypracować wspólny system współpracy. W czasach wojen, fluktuacji ekonomiczno- gospodarczych, w pojedynkę tak naprawdę zarówno sama polityka, jak i sam Kościół nie dadzą rady. Trwająca nadal niepewna sytuacja polityczno- gospodarcza naszego sąsiada- Ukrainy, miała ogromny wpływ na nas wszystkich. Może „Prorok" będzie pewnego rodzaju bodźcem do przemyśleń dla społeczeństwa czy szukamy tego wspólnego dialogu czy nie? Sytuacja na Ukrainie pokazała nam, że bez dobrej komunikacji ani rusz. A nie ma jej bez kompromisów. Może ten czas refleksji po filmie, pozwoli znaleźć rozwiązania by nie cierpieli niewinni ludzie? Niestety, z reguły to oni są na pierwszej linii frontu. Polityka czy Kościół, to w tej kwestii - bez znaczenia. Powinien łączyć ich wspólny cel: człowiek i jego dobro.
.jpg)
Katarzyna Chacińska [ja]