Okazało się to dość problematyczne. „Jacek” nie jest ciężki – waży około 600 kg – ale stoi dość wysoko i znalezienie odpowiedniego dźwigu zabrało wiele czasu. W pewnym momencie zaczęto się zastanawiać nawet nad użyciem śmigłowca, ale wywindowałoby to zanadto koszty remontu i ostatecznie w piątek wieczorem sprowadzono do Siedlec samojezdny żuraw.
Sam demontaż też szedł opornie. Zgromadzeni na Skwerze Kościuszki zaciekawieni siedlczanie żartowali, że „Jackowi” najwyraźniej dobrze jest na górze i nie ma ochoty nigdzie się stamtąd ruszać. Zaplanowana na pół godziny operacja przeciągnęła się bowiem aż czterokrotnie i ostatecznie figura stanęła na ziemi dopiero w południe. Okazało się, że ekipa remontowa, która stawiała ją na wieży po tym, jak 31 stycznia 2000 roku strąciła ją potężna wichura, nadzwyczaj solidnie przyłożyła się do pracy i nie obeszło się bez mozolnego piłowania stalowych elementów konstrukcyjnych.
Muzeum Regionalne początkowo planowało ustawić „Jacka” w bezpośrednim sąsiedztwie budynku. Miała to być rzadka, a właściwie jedyna okazja, żeby mieszkańcy miasta mogli go obejrzeć z bliska i porobić sobie z nim zdjęcia. – Niestety, nie wyraził na to zgody nasz ubezpieczyciel. Przechowamy więc figurę w bezpiecznym miejscu i zamontujemy z powrotem na wieży po zakończeniu remontu, czyli w listopadzie. W międzyczasie będzie można ją wyczyścić i poddać pracom konserwatorskim – powiedział zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego, Krzysztof Chaberski.


ZDJĘCIA ZOBACZYSZ TUTAJ
AB [ja]