Przedstawienie, mimo że swoją oficjalną premierę miało już kilka lat temu, jest nadal chętnie oglądane. Porusza aktualne kwestie relacji damsko-męskich, a przy tym bawi swoimi dialogami. Wcześniejsze zapowiedzi spektaklu nie uciekły uwadze siedleckiej publiczności, sala przed samym rozpoczęciem sztuki była zapełniona. Pod koniec spektaklu, publiczność CKiS nagrodziła teatralne małżeństwo gromkimi brawami. Nie zabrakło także czasu na wspólne zdjęcia przy „ściance”.
.jpg)
.jpg)
Recenzja spektaklu:
Choć tytuł spektaklu „Seks dla opornych” w reżyserii Pawła Szumca, brzmi jak tytuł poradnika erotycznego, sztuka okazuje się niespodzianką. Poradnikiem na pewno nie jest. Początkowa obawa o nadmiar scen erotycznych, okazuje się nietrafiona. Spektakl zaskakuje swą subtelnością. Dialogi napisane są tak, że naprawdę widza śmieszą, nie wywołując przy tym zgorszenia. Czuć, że przyszło się na komedię. Szkoda tylko, że tytuł sztuki może wiele osób zmylić i zniechęcić do przyjścia. Nie da się ukryć, że spektakl jest przeznaczony dla osób dorosłych, jednak nie przekracza granicy dobrego smaku i wyczucia.
Fabuła „Seksu dla opornych” może początkowo wydawać się prosta. Małżeństwo z 25-letnim stażem, chcąc odbudować namiętność w związku, decyduje się na skorzystanie ze wskazówek poradnika i w tym celu wynajmuje pokój w hotelu. Ale nic bardziej mylnego. Problematyka utworu jest wielowymiarowa. Oglądając spektakl zagłębiamy się w kobiece i męskie punkty widzenia, oczekiwania i tego czym jest tak naprawdę miłość.
Na pozytywną ocenę spektaklu, ogromny wpływ ma mistrzowska gra odtwórców głównych ról w sztuce: Beaty Zarembianki i Dariusza Niebudka. Para aktorska zagrała tak, jakby małżeństwem była nie tylko na scenie, ale w rzeczywistości. Między spektaklową Alice i Henrym czuć chemię. Para aktorska dobrze się ze sobą czuje na scenie. Mimo wysokiej poprzeczki postawionej podczas odgrywania trudnych scen, wychodzą z tego zwycięsko. W ich ruchach jest naturalność, bez cienia sztuczności. Podziękowania należą się Arturowi Dobrzańskiemu, który odpowiedzialny jest za opracowanie ruchu scenicznego w sztuce. Zarembiankę i Niebudka trudno oceniać w kwestii ról indywidualnie. Stworzyli bardzo ciekawą kreację długoletniego stażem małżeństwa, gdzie mąż i żona stanowią jeden organizm. Ich związek mimo upływu czasu jest pełen miłości, ale coraz częściej wkrada się też rutyna, problemy życia codziennego, a młodzieńcze fajerwerki zgasły.
Paweł Szumiec stworzył na potrzeby sztuki profil małżeństwa, w którym każdy z nas odnajdzie swoje problemy, rozterki. Dzięki temu sztuka poprzez swoja uniwersalność przybliża do siebie widza. Nie oszukujmy się, nie ma związku, który na swojej drodze nie spotkałby się z kryzysem.Spektakl Szumca oprócz bycia komediową sztuką, jest także cenną sesją terapii dla par. Między rozbrajającymi dialogami i scenkami, pokazuje proces szukania zgodnej relacji w małżeństwie, rozwiązywania sporów, a przede wszystkim słuchania drugiej osoby i zrozumienia.Reżyser przeprowadza nas przez meandry nieporozumień między małżeństwem.Śmiało porusza temat zmiany ludzkiego ciała z czasem, jak dodatkowe kilogramy, siwe włosy. Pokazuje próby małżeństwa szukania partnera sercem, nie wzrokiem.
Współpraca w zakresie scenografii z Pauliną Kuczmą, dała efekt ciekawej, ale nie przytłaczającej scenerii. Hotelowy pokój, zaaranżowany na scenie na miejsce epicentrum wydarzeń, mimo przewagi intensywnej czerwieni, nie przytłacza. Kolor jest na tyle przygaszony,że nie razi swoją intensywnością, nie odwraca uwagi od gry aktorów.Na środku pokoju reżyser postawił na oszczędność. Uwagę zwraca zawieszony nad łóżkiem obraz przedstawiający zdjęcie indyjskiego „Taj Mahal”, który jest uznawany za świątynię miłości. Stroje także są przemyślane. Nawet lateksowy strój Zarembianki jakoś nie razi. Ciekawie wygląda także kontrastowe ubranie Henry’ego na biało, a Alice na czarno. Kontrast, który się rzuca, jakby nie patrzeć.
Sztuka Szumca bawi i uczy. Widz przychodzi na spektakl z nadzieją poprawienia sobie humoru, a w bonusie dostaje dużą pigułkę psychologicznej wiedzy o relacjach damsko- męskich. Reżyser rzuca poniekąd każdemu z oglądających wyzwanie. Pokazuje, że tylko od nas zależy jak będą toczyć się relacje w jakie wchodzimy.
Zgrana gra aktorska, trafna i przemyślana scenografia oraz muzyka Jarka Babuli tworzą spójną całość.Widz wychodzi zrelaksowany i roześmiany. Jednak z przekonaniem, że kobiety i mężczyźni są jak dwa bieguny magnesu, ale nie ma opcji by jeden biegun nie przyciągał drugiego.
Fot. Tadeusz Goc
KC