Komedia, produkcji Teatru Kwadrat zawiera charakterystyczny dla wystawianych tam spektakli komizm sytuacyjny. Akcja tego spektaklu kręci się wokół miłości, podatków i tego jak wiele jesteśmy w stanie zrobić, by osiągnąć swój cel? Czy jesteśmy w stanie zaryzykować utratą miłości życia by zapłacić mniejszy podatek? Czy może da się obie te kwestie pogodzić? By nie było prosto, do głównych wątku miłości i finansów, dochodzą liczne zawirowania i problemy. Najlepszy przyjaciel zakochuje się w partnerce głównego bohatera, niespodziewanie mama robi najazd z niezapowiedzianą wizytą, a potem okazuje się, że zakochanego przyjaciela trzeba poprosić o udawanie naszej żony. Jednym słowem szykują się duże kłopoty. Jakby było mało, inspektor skarbowy okazuje się totalnym wariatem, a wścibski i podpity sąsiad nie daje żyć. Prawdziwe szaleństwo zaczyna się wtedy, kiedy okazuje się, że wszyscy powinni ze sobą współpracować. Akcja dzieje się w zawrotnym tempie, a sami bohaterowie szybko tracą rachubę, kto jest kim naprawdę, a kim tylko na niby. Na szczęście jedno nie opuszcza ich nawet na chwilę – doskonałe poczucie humoru.
Akcja jest dynamiczna tak naprawdę już od pierwszej sceny. Wszystko dzieje się w mieszkaniu głównego bohatera. Wspólne rozmowy, gotowanie wymyślnej kolacji dla inspektora, odkrywanie tajemnicy damskiej garderoby i fenomenu maseczki oczyszczającej na twarz powoduje, że nudno nie jest. Scenografia jest wystarczająca, bo tak naprawdę całą robotę wykonują aktorzy, dlatego nie można nie docenić obsady spektaklu. Każdy z aktorów ma ogromny potencjał komediowy i podczas oglądania to widać. Nie tylko tworzy własną postać, ale jednocześnie uzupełnia rolę innych. Mateusz Banasiuk „Lesley" w swojej roli, pokazuje, że żadne wyzwanie aktorskie mu nie straszne. Nawet udawanie kobiety, jak trzeba. W spektaklu wciela się w najlepszego kumpla głównego bohatera, a także na potrzeby kontroli urzędu skarbowego, w jego małżonkę. Trudno ocenić czy zagrał lepiej rolę przyjaciela czy pseudo małżonki. Egzamin z chodzenia na szpilkach i uroku osobistego, bez dwóch zdań zdał świetnie. Roberta Rozmusa, występującego na siedleckiej scenie po raz drugi w ramach festiwalu, widzimy w nietypowej dla niego roli inspektora urzędu skarbowego. Jak się okazuje, jakiego zadania by nie dostał, da sobie z tym radę. Rozmus przełamał w sztuce tabu, że urzędnicy są nudni i milczący. Stworzył postać ciekawą, zabawną i nieszablonową. Młoda aktorka, Marta Wierzbicka, choć wielu osobom znana z serialu, pokazała w sztuce, że teatr to jej drugi dom. Grana przez nią Kate- dziewczyna, głównego bohatera, jest naturalna, zabawna i pełna wdzięku. Krawczyk z Banasiukiem stworzyli świetny duet koleżeński, małżeński na scenie. Wójcik grającą mamę Krawczyka z Chicago, jest nie do poznania. Świetna charakteryzacja, nie pozwala jej poznać zupełnie. Po dołączeniu do nich Trońskiego, Nowakowskiej i Trzcińskiej, mamy komedię przez duże K. Po obsadzie spektaklu widać, że reżyser postawił przede wszystkim na aktorów i zaufał im w 100%. Dał im przestrzeń do działania i go nie zawiedli.
Jedno jest pewne, miłość i przyjaźń nie idzie w parze z finansami, a podstawą relacji jest rozmowa, nawet ta trudna. Bez tego ani rusz.
GALERIA ZDJĘĆ
Katarzyna Chacińska [ja]