Z tego, co wiadomo już teraz wynika, że punktem wyjścia jest 10 procent dochodów samorządu z podatku PIT, przy czym subwencja będzie się składać z dwóch osobno naliczanych części. 60 procent ma się odnosić do liczby mieszkańców. – Przekładając to na nasz budżet: mamy 120 mln zł z PIT-u. 10 procent to 12 mln, a z kolei 60 procent z tego to jakieś 7 mln zł – oblicza Kazimierz Paryła i dodaje, że odpowiada to z grubsza tegorocznemu wzrostowi wydatków miasta na prąd. Nie wystarczy natomiast na pokrycie sierpniowej podwyżki pensji pracowników miejskiej budżetówki, która łącznie kosztowała ok. 9 mln zł.
A co z pozostałymi 40 procentami subwencji? Tutaj sprawa jest dość skomplikowana. – Ma to zależeć od wzrostu wskaźnika inwestycji w przeliczeniu na mieszkańca, ale nie wiadomo, czy chodzi o wzrost w roku 2022 w stosunku do 2021, czy o wzrost projektowany na rok 2023. Kolejnym elementem tego wskaźnika jest globalny wzrost wydatków inwestycyjnych i tutaj obawiamy się, że najwięcej dostaną te samorządy, które otrzymały wcześniej największe zasilenie z „Polskiego Ładu” i innych programów. Im najłatwiej będzie wykazać wzrost, a te samorządy, które nie dostały takiego wsparcia, nie miały z czego takiego wzrostu finansować i mogą zgłosić tylko to, co sfinansowały ze środków własnych. Ale zobaczymy, bo tutaj legislacja nie jest jeszcze ukończona – dodaje skarbnik Siedlec.
Sprawa powinna się wyjaśnić w najbliższych tygodniach. Pieniądze z subwencji wyrównawczej mają trafić do samorządów w czwartym kwartale.
AB/DW
Paźdzernik 2025
