Na dzisiejszej konferencji prasowej, 14 lutego prezes Marzena Komar pokazała obfitą korespondencję, wysyłaną w tej sprawie do Funduszu od wiosny 2021 roku. – Wnioskowaliśmy o aneks skracający okres trwałości tamtego wcześniejszego projektu. Zwracaliśmy się o pomoc w dofinansowaniu późniejszych prac, dostosowujących nas do norm z konkluzji BAT. Na nasze pisma albo nie dostawaliśmy wcale odpowiedzi, albo były to odpowiedzi zdawkowe, nie odnoszące się w żaden sposób do naszych argumentów. Prezes Wojewódzkiego Funduszu unikał kontaktów z nami mimo licznych próśb z naszej strony. Pod koniec zeszłego roku udało się nam wreszcie doprowadzić do kilku spotkań w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Minister ze zrozumieniem podeszła do naszego stanowiska, a mimo to 9 stycznia dostaliśmy od Funduszu wezwanie do zapłaty kary umownej. Nie zgadzamy się z nim i nie zapłacimy. Jesteśmy otwarci na rozmowę, ale w razie konieczności będziemy się sądzić – zapowiada prezes Komar.
Owo wezwanie do uiszczenia kary umownej uzasadnione jest tym, że spółka nie wykorzystywała spornych kotłów przez cały pięcioletni okres trwałości zadania. Zdaniem PE, zarzut jest absurdalny, bo już od wielu lat, odkąd w Siedlcach są turbiny gazowe, kotły węglowe pracują tylko w sezonie grzewczym. Do zapewnienia miastu ciepłej wody użytkowej w cieplejszych porach roku wystarczają albo wspomniane turbiny, albo jeden (najmniejszy z sześciu) kocioł węglowy. Natomiast w sezonie grzewczym zmodernizowane kotły były, są i będą wykorzystywane. Co więcej: z racji dostosowania do paliwa gazowego mają przed sobą najdłuższą przyszłość, bo kiedy za kilkanaście lat wejdzie w życie zakaz używania paliw kopalnych, będzie je można w prosty sposób dostosować do spalania biogazu.
A dlaczego spółka mając sześć kotłów, przerobiła na gaz akurat te dwa? Nie mogła wybrać innych? Na to pada odpowiedź, że stały za tym względy techniczne: najlepszy stan wyremontowanych kotłów, niemożność połączenia w jednym kominie spalin z węgla i gazu, a także przebieg instalacji zasilających kotły w jedno bądź drugie paliwo. Spółka ma w tej sprawie ekspertyzę trzech specjalistów z Politechniki Warszawskiej.
Kwota 1,25 mln zł nie jest zabójcza dla firmy, która rocznie wydaje kilkadziesiąt milionów na same opłaty środowiskowe i jeszcze więcej na paliwa. Przedsiębiorstwo Energetyczne uważa jednak, że nie powinno być karane za działania, które doprowadziły do zmniejszenia emisji szkodliwych gazów o 180, a pyłów o 3200 procent. Skarży się na bezczynność Funduszu i ignorowanie podejmowanych przez blisko dwa lata prób porozumienia. Ocenia jego jako działanie jako sprzeczne z misją WFOŚiGW i nie wyklucza w całej sprawie nacisków politycznych.


AB/MR