Długi spór zakończony niczym
Dyskusja podczas sesji – jak to często bywa – objęła nie tylko przedmiot uchwały, ale całokształt nader szorstkich relacji między prezydentem Andrzejem Sitnikiem a opozycyjną względem niego większością rady. Ze spraw najbliżej meritum radni wytykali zadłużanie miasta i mierne wyniki w pozyskiwaniu pieniędzy z zewnątrz. Prezydent ripostował, że w przydziale środków państwowych miasto było dyskryminowane „po linii partyjnej”, a co się tyczy zadłużenia, to w ciągu tej kadencji Siedlce spłaciły 157 milionów złotych zobowiązań, a nowych zaciągnęło tylko na 105 (łącznie z planowaną emisją nowej serii obligacji). Do tej pierwszej kwoty zaliczył nie tylko długi zapisane bezpośrednio w budżecie, ale i te poza nim: program budownictwa komunalnego (zrealizowany w partnerstwie publiczno-prywatnym i stopniowo spłacany) oraz budowę obiektów sportowych (spłacaną w postaci obejmowania kolejnych udziałów w zarządzającej nimi spółce Agencja Rozwoju Miasta). Dodał, że warunki działania są coraz trudniejsze ze względu na inflację i rosnące koszty utrzymania miasta, nakładające się na stare problemy samorządu: niedoszacowanie subwencji oświatowej i ubytek w dochodach z PIT-u. Na co z kolei radni przypomnieli o subwencji wyrównawczej, z której Siedlce w zeszłym roku skorzystały, mocno poprawiając swój bilans na koniec grudnia.
Ostatecznie większość rady przychyliła się do wniosku Macieja Nowaka, by zdjąć uchwałę o obligacjach z porządku obrad i dać sobie więcej czasu na ocenę wykonania budżetu w pierwszym półroczu, na poznanie opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej oraz danych o podziale tegorocznej subwencji wyrównawczej. O tej ostatniej wiadomo na razie tyle, że na całą Polskę będzie to 13,7 mld zł.
Tragedia? Dziś nie, za cztery miesiące tak
Jakie będą skutki tej decyzji? Skarbnik miasta Kazimierz Paryła ocenia, że na dziś nie ma zagrożenia dla finansów miasta. Formalności związane z emisją obligacji komunalnych zajmują bowiem wiele tygodni i faktycznie pieniądze z niej uzyskane pojawiłyby się na koncie w pierwszym lub drugim tygodniu grudnia. Nie ma zagrożenia, że wykonawcy zejdą z dnia na dzień z placów budów i zostawią rozgrzebane inwestycje. Należności dla nich miasto może bowiem regulować z kredytu w rachunku bieżącym.
Z drugiej jednak strony, jeśli Siedlce wejdą w nowy rok z bieżącym kredytem w wysokości 48 mln zł, to wpadną automatycznie w rygory programu naprawczego. Oznacza to drastyczne cięcia wydatków nieobowiązkowych, czyli na sport, kulturę i wspieranie organizacji pozarządowych. Do tego dochodzi zamrożenie płac, brak nowych inwestycji i groźba przyspieszonej windykacji starych długów przez banki. Miasto przerabiało już taki scenariusz w roku 2014, ale teraz – w opinii skarbnika – jego sytuacja może być znacznie gorsza, zaś „wygrzebywanie” się z jej skutków może zająć ładnych kilka lat.
Czy wspomniana przez radnych subwencja wyrównawcza może poprawić sytuację finansową miasta? Skarbnik jest tutaj dość sceptyczny. Przydział zależy w 60 proc. od liczby mieszkańców, a w 40 proc. od skali wcześniejszych wydatków inwestycyjnych. Łącznie może być to jakieś kilkanaście milionów złotych, co prawdopodobnie wystarczy na skompensowanie skutków podwyżek cen energii, ale na niewiele więcej.
Prezydent Andrzej Sitnik w pierwszym komentarzu wytknął radnym niekonsekwencję. Emisja obligacji na pokrycie deficytu była bowiem założona w tegorocznym budżecie. Jego zdaniem, skoro radni taki budżet w grudniu przyjęli, to nie powinni teraz blokować możliwości jego wykonania.
Następna sesja Rady Miasta Siedlce odbędzie się 28 września.
AB/DW
Paźdzernik 2025
