Tego rodzaju sprawy trafiają oczywiście do sądów, ale te interpretują istniejące paragrafy przeważnie na korzyść sprawców. I właśnie o doprecyzowanie przepisów tu chodzi: żeby nie było pola do dywagacji czy sprawca na pewno chciał obrazić, czy może miał artystyczny zamysł albo przeżywał chwilowy poryw wzburzenia. ¬– Dzisiejsze prawo wymaga udowodnienia, że czyn miał charakter złośliwy. Jeśli ktoś dokonywał aktów agresji kierując się np. swoim światopoglądem, to taka złośliwość była praktycznie nie do udowodnienia. Przesłanki powinny mieć charakter obiektywny: jeśli doszło do przestępstwa czy wandalizmu, taki czyn powinien być po prostu karany – mówi posłanka Anna Maria Siarkowska.
– Proponujemy zmianę artykułów 195 i 196 kodeksu karnego. W tym pierwszym chodzi o likwidację przesłanki w postaci zamiaru złośliwego sprawcy, aby zobiektywizować znamiona czynu przestępnego. W tym drugim chcemy wyeliminować przesłankę obrazy uczuć: aby nie badać, czy zostały naruszone, tylko odnieść się do naruszenia wolności i swobód związanych z wyznawaną religią. Dodatkowo wprowadzilibyśmy artykuł 27a, który zagwarantuje wolność poglądów religijnych (oczywiście bez naruszania wolności innych osób), byśmy nie byli karani za ich wyrażanie – uzupełnia Łukasz Romański, prawnik, działacz Solidarnej Polski.
Autorzy nawiązują do przepisów polskiego kodeksu karnego z 1932 roku, ale i do współczesnych przepisów niemieckich. Podkreślają aspekt wolności religijnej, która jest gwarantowana międzynarodowymi konwencjami i w związku z tym musi być skutecznie chroniona. – Polska była od wieków krajem tolerancji, „państwem bez stosów”, gdzie ludzie różnych wyznań mogli je bez przeszkód praktykować. To, co dzisiaj obserwujemy, jest obce naszej kulturze. Nie możemy doprowadzić do sytuacji z krajów Europy Zachodniej, gdzie przemoc i agresja względem chrześcijan przybrała już duże rozmiary i wielu ludzi boi się przyznawać do chrześcijaństwa publicznie – dodaje posłanka Siarkowska.
Projekt jest obywatelski, co oznacza, że do 18 września trzeba pod nim zebrać 100 tys. podpisów. Politycy Solidarnej Polski chwalą się, że w ciągu kilku dni zebrali już 10 tysięcy i liczą, że wymaganą liczbę uda im się znacznie przekroczyć. Zachęcają więc nie tylko do osobistego składania podpisów, ale i do propagowania zbiórki dalej. Obywatelski charakter projektu gwarantuje, że nie trafi on do tzw. sejmowej zamrażarki (gdzie często lądują projekty poselskie). Jeśli uda się zebrać podpisy na czas, Sejm będzie musiał zająć się nim najdalej na początku przyszłego roku.
Osobną sprawą jest to, czy uda się uzyskać potrzebną większość. W historii III RP wiele już było obywatelskich projektów, które wylądowały w koszu. Pytana o to posłanka Siarkowska odpowiada, że nie wyobraża sobie, by taka zmiana nie zyskała poparcia co najmniej w obrębie Zjednoczonej Prawicy. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje jednak, że nawet w tym obozie dyskusje i podziały towarzyszyły sprawom większej wagi, związanym choćby z obroną życia poczętego. Los proponowanych zmian w kodeksie karnym będzie więc zależał nie tylko od liczby zebranych podpisów, ale i od tego, jak silną presję wywrą w tej sprawie na swoich posłów wyborcy.



AB [MSz]