Budowa spalarni to sprawa z natury kontrowersyjna. W dodatku w Siedlcach dość świeża, bo koncepcję i pierwsze informacje zaprezentowano niecałe trzy tygodnie temu. Chęć wszechstronnego przedyskutowania takiego zagadnienia nie dziwi, toteż rada miasta omawiała ten temat już dwa razy (27 stycznia i 9 lutego). Z drugiej jednak strony, kolejka do państwowych dotacji na spalarnie szybko rośnie, a miasto i jego spółka nie chcą, by 50 milionów złotych przeszło Siedlcom koło nosa. Jakie zatem kroki i kiedy zamierzają podjąć po opublikowaniu koncepcji, po dwóch debatach i wizycie studyjnej w spalarni w Białymstoku?

– Nabór jest prowadzony przez NFOŚiGW od 8 grudnia i zainteresowanie jest olbrzymie. Prezydent ponaglał nas, by jak najszybciej zrobić koncepcję i przystąpić do działania. Dlatego chcemy złożyć wniosek o dofinansowanie tylko z tzw. kartą KIP. Musimy zaryzykować, bo ten nabór jest naborem szybkim i prawdopodobnie już się nie powtórzy, jako że Unia Europejska niezbyt chętnie widzi wspieranie takich przedsięwzięć – mówi prezes Przedsiębiorstwa Energetycznego, Marzena Komar.

Wspomniany KIP to Karta Informacyjna Przedsięwzięcia, czyli załącznik do wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Dokument ten zawiera podstawowe informacje o planowanej inwestycji, które służą do oceny jej wpływu na środowisko. Możliwość złożenia wniosku o dotację tylko z KIP-em przyspiesza procedurę, ale jej nie zastępuje. Pełna ocena wpływu inwestycji na otoczenie i urzędowa decyzja środowiskowa jest nadal wymagana i trzeba jasno powiedzieć, że bez nich inwestycji sfinansować i zrealizować się nie da. Ponieważ jednak można równolegle starać się o rządową dotację i załatwiać sprawy związane z uzyskaniem wspomnianej decyzji, miasto chce z takiej przyspieszonej procedury skorzystać. Złożenie wniosku do NFOŚiGW może nastąpić jeszcze przed końcem pierwszego kwartału.

Prezydent Andrzej Sitnik uważa, że owo krótkie otwarcie okienka szans to argument przemawiający za lokalizacją spalarni w miejskiej elektrociepłowni, a nie w sąsiedztwie składowiska w Woli Suchożebrskiej. Teren PEC jest bowiem przygotowany pod względem zarówno infrastrukturalnym, jak i planistycznym. – Jest to dzielnica przemysłowa, miejsce spełniające wszystkie warunki. W Woli Suchożebrskiej trzeba by budować w polu – mówi prezydent, nawiązując do konkurencyjnych planów Związku Komunalnego „Zielone Gminy”.

Magistrat i elektrociepłownia muszą przekonać do swojego projektu nie tylko większość radnych, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska oraz wójtów okolicznych gmin, które miałyby miejską instalację zasilać swoimi śmieciami. Przede wszystkim muszą przekonać mieszkańców Siedlec, w tym wyczulonych na punkcie ochrony środowiska społeczników. Z pewnością mają w pamięci trwające ponad dwa lata sądowe boje, toczone między inwestorem a organizacjami pozarządowymi o spalarnię w Białymstoku. Jakie argumenty chcą zatem wybić na pierwszy plan w szykowanej kampanii informacyjnej?

Prezydent odwołuje się do kosztów utrzymania: – Jeśli nie będzie tej spalarni, to okaże się, że za kilka lat za śmiecie będziemy płacili nie 30, ale 80, a nawet 180 złotych od osoby. Bo będziemy całkowicie uzależnieni od zewnętrznych firm – mówi Andrzej Sitnik. Prezes Komar przekonuje z kolei o nieszkodliwości takich instalacji dla środowiska, przytaczając na dowód liczne przykłady z Zachodu: – Polska ma 6 spalarni, podczas gdy Szwecja 32, Norwegia 16, Holandia 12, Belgia 18, Szwajcaria 30, Francja 127, Włochy 45, a Wielka Brytania 26.

AB [ja]