Co dokładnie trzeba tam zrobić? Zarówno władze miasta, jak i Uniwersytet informowały dość ogólnikowo, że coś jest nie tak z klatkami schodowymi i elektronicznym systemem ostrzegającym o pożarze. Padały przy tym bardzo rozbieżne szacunki kosztów przywrócenia budynku do eksploatacji. Prezydent Andrzej Sitnik wspominał o kwocie „znacznie powyżej miliona złotych”, a rzecznik UPH, Beata Gałek – nawet o kilku milionach. Rozbieżności te można tłumaczyć tym, że oprócz spełnienia wymogów ppoż. budynek wymaga również zwykłego odświeżenia, odmalowania niektórych pomieszczeń, uzupełnienia brakującej armatury, drobnych napraw instalacji oraz dostarczenia mebli, ale i tak sprawa owych strażackich wymagań wyglądała trochę niejasno.
Sprawdziliśmy rzecz u źródła i okazała się nie tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać. – Czynności kontrolno-rozpoznawcze były tam przeprowadzone już dawno, bo w 2014 roku. Wtedy właśnie stwierdzono, że obiekt nie spełnia wymogów ochrony przeciwpożarowej. Głównym mankamentem jest brak właściwych warunków ewakuacji, co kwalifikuje się jako stan zagrożenia życia ludzi. Chodzi dokładnie o to, że klatki schodowe nie są zamknięte drzwiami dymoszczelnymi i nie są wyposażone w system oddymiania. Dlatego została wydana decyzja administracyjna, która nakazuje usunięcie tych nieprawidłowości – mówi Paweł Kulicki, rzecznik siedleckiej Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
System oddymiania to instalacja stosunkowo prosta. W momencie wykrycia dymu przez czujkę otwiera się klapa oddymiająca w dachu lub okno oddymiające na najwyższej kondygnacji oraz drzwi napowietrzające na dole. Powstający w ten sposób przeciąg usuwa dym z klatki schodowej jak z komina, bez pomocy wentylatorów. Dzięki temu ewakuującym się ludziom nie grozi zatrucie lub utrata orientacji. I to właściwie wszytko – nie trzeba dobudowywać dodatkowych klatek schodowych ani poszerzać tych istniejących, co wiązałoby się ze skomplikowanymi, kosztownymi i długotrwałymi robotami budowlanymi. Strażacy mówią, że co prawda schody mogłyby być trochę szersze, ale mieszczą się w akceptowalnych parametrach. Najważniejszym wymogiem jest opisane oddymianie.
A co z elektroniczną sygnalizacją? Tu musiało dojść do jakiegoś nieporozumienia. – Budynek przy Bema posiada sygnalizację pożaru z automatycznym powiadamianiem straży pożarnej. Ponieważ nie jest używany, system wymaga przeglądu i konserwacji, ale jest i nawet mieliśmy kilka lat temu alarmy z jego czujek – mówi Paweł Kulicki.
Spełnienie wymogów straży nie wydaje się więc nadmiernie skomplikowane i z pewnością nie przekracza możliwości sponsorującej Fundację firmy deweloperskiej. Czekamy więc, aż Fundacja i Uniwersytet dograją wszystkie szczegóły umowy użyczenia. Uchodźców z Ukrainy cały czas przybywa i możliwość przyjęcia w dobrych warunkach 350-500 osób będzie z pewnością bardzo cenna.
AB [ja]
Paźdzernik 2025
