
Powszechną uwagę zwracało nieduże, nadgryzione zębem czasu auto w stylu późnych lat dwudziestych. Nazwa ze znaczka na chłodnicy nawet wielu fanom motoryzacji kompletnie nic nie mówiła. – La Licorne to firma działająca w Paryżu w latach 1901-1949. Ten samochód przyjechał w zeszłym tygodniu z Francji, kupiony od syna pierwszego właściciela. Stał w garażu przez 50 lat. Jest całkowicie oryginalny i kompletny choć oczywiście wymaga odrestaurowania – powiedział Radiu Podlasie właściciel, Mirosław Izdebski.
Również od niedawna jest w naszej okolicy stare, ale w swoich czasach uchodzące za futurystyczne Volvo 1800ES, rocznik 1972. Produkowane tylko przez dwa lata, powstało w niewiele ponad ośmiu tysiącach egzemplarzy. – Większość sprzedano w USA. Silnik dwulitrowy, 130 koni, jeden z pierwszych na świecie z elektronicznym wtryskiem. Tylna klapa zrobiona w całości ze szkła sprawiła mu przydomek „trumna królewny Śnieżki”. Daje ogromną przyjemność z jazdy, choć przy małej prędkości daje się odczuć brak wspomagania kierownicy – opisuje swoje cacko Artur Sawicki.
Prawdziwym wilkiem w owczej skórze okazała się stara Wołga. GAZ-21 z 1959 roku zwracał uwagę kremowym kolorem, diodowymi światłami i współczesnymi felgami. Ale jak się okazało, modyfikacji jest tam znacznie więcej i w gruncie rzeczy jest to nowoczesne, szybkie i wygodne auto, tyle że w starej karoserii. – Robiłem go pod swoje potrzeby do jazdy na co dzień. Ma teraz ponad 200 koni, zmodyfikowane zawieszenie, ABS, klimatyzację i wentylowane siedzenia. Jeździ się bardzo wygodnie, zrobiłem nim przez sezon już 30 tysięcy kilometrów – opisuje Michał Kamocki z Samowicz koło Terespola.
Nie był to jedyny obiekt przeróbek. Wśród uczestników rajdu wyróżniała się agresywnie wyglądająca wyścigówka z nadwoziem pick-up, w której dopiero po chwili dało się dostrzec poczciwego Poloneza Trucka.
Marek Łoszek z Lublina przyprowadził niepozornie wyglądającego Opla Kadetta z 1968 roku. Było to auto popularne, które w tamtych latach obok VW „Garbusa” motoryzowało Niemcy i kraje Europy Zachodniej. – Wygląda skromnie, ma litrowy silnik o mocy 45 koni. Jeździ się nim nie za szybko, ale spokojnie i wygodnie. W obsłudze bezproblemowy: umyć, przetrzeć szmatką, raz do roku zmienić olej. Dojedzie dalej niż współczesne samochody, bo tu się nie prawie co psuć. Kiedyś projektowało się auta na długie lata, dzisiaj na pięć lat – powiedział nam właściciel.
Te i inne przykłady samochodów i motocykli „z duszą” mogą Państwo obejrzeć w naszej galerii.
![]() |
ZDJĘCIA |
AB