Jego zdaniem Ukraińcy przygotowywali się do ataku zbrojnego ze strony Rosji, ale nikt nie przypuszczał, że będzie to inwazja na tak dużą skalę. – Wojsko dozbrajało się, szkoliło, próbowało zabezpieczyć się jak najlepiej, ale nikt nie liczył się z tym, że to będzie tak duży atak – zaznaczył.
Rozmówca Radia Podlasie powiedział, że jedna z jego sióstr mieszka w Winnicy. – To miasto średniej wielkości, liczy 400 tys. Sytuacja tam cały czas jest ciężka, słychać strzały, wybuchy, alarmy, cały czas wszyscy żyją w strachu – podkreślił. Dodał, że mieszkańcy w przypadku alarmu chronią się w piwnicach. Zwrócił też uwagę na aktualny problem z zaopatrzeniem sklepów. – Sklepy są otwarte, ale produktów jest bardzo mało, często są puste półki. Dzwoniła do nas mama żony. Ostatnio wybrała się do sklepu, to można było kupić tylko kilka produktów, a w międzyczasie pojawił się alarm – sprzedawczynie, klienci musieli się chronić w piwnicy – powiedział.
W rozmowie Witalij Kowalski odniósł się także do prezydenta Ukrainy. Nie krył zadowolenia z postawy przywódcy ukraińskiego narodu. – Widzimy, że Wołodymyr Zełenski stanął na wysokości zadania i próbuje robić wszystko, żeby Ukrainę z tej wojny wyciągnąć, obronić, bardzo ludzie go za to chwalą – dodał.
W jego opinii nikt nie jest w stanie przewidzieć jaki będzie dalszy rozwój sytuacji. Zaznaczył, że trudno jest nakreślić kolejne kroki Putina i wszystko wskazuje na to, że ta wojna będzie trwała pewien czas. - Wszyscy żyją w niepewności, nie wiedzą ile czasu to potrwa, czym to się skończy, żyją w ciągłej trwodze - podsumował.
Wyraził również wdzięczność wobec Polaków, którzy tak licznie pomagają uchodźcom z Ukrainy. – Dziękuję wszystkim Polakom, którzy pomagają i wspierają Ukrainę w tym ciężkim czasie – podkreślił.
POSŁUCHAJ /TUTAJ/
JS
Listopad 2024
