W stronę misji

Posługa misjonarska rozpoczęła się od nauki francuskiego i mooré, czyli języka miejscowego. - Mszę św. po francusku odprawiamy raz w tygodniu, tylko w sobotę wieczorem, wszystkie inne w języku mooré. Dwa miesiące po przyjeździe zacząłem odprawiać Msze św. w tym języku, na początku nie rozumiejąc nic - kontynuuje opowieść.
Potrzeba pewności w wierze
- Jako kapłan dostrzegam, że mieszkańcom Burkina Faso potrzeba pewności w wierze, aby pomóc im odważnie wyznawać wiarę i zaufać Panu Bogu - kontynuuje opowieść. Burkina Faso to kraj wielokulturowy i wieloreligijny. Najstarsze formy wierzeń stanowią religie plemienne, wiara w złe i dobre duchy, którym składa się ofiary. - Problemem jest synkretyzm. Ludzie, mimo że są ochrzczeni, nadal praktykują religie tradycyjne, obrzędy i ofiary. Chrześcijanie stanowią mniejszość (ok. 25% ludności kraju), większość to muzułmanie (ponad 60%). - Nie ma tu konfliktów na tle religijnym. Na jednym podwórku mieszkają obok siebie rodziny chrześcijańskie i muzułmańskie. Razem jedzą, razem pracują, tylko modlą się oddzielnie. Ich codzienne życie jest bardzo spokojne - podkreśla o. Sylwester.
Brakuje wszystkiego

Pomagają każdemu
Ponieważ nauka, zwłaszcza na wyższych stopniach edukacji jest odpłatana, franciszkanie angażują się również w edukację. Także usługi medyczne są płatne. Centrum medyczne, wybudowane i prowadzone przez franciszkanów, to jedyny taki ośrodek w Sabou. Chorzy i potrzebujący docierają tu niejednokrotnie pieszo, przemierzając czasami nawet kilkadziesiąt kilometrów. Wszystko zaczęło się od założenia Centrum Edukacji Matek i Dożywiania Dzieci, którego większość pacjentów stanowią małe dzieci. - Żywienie w rodzinach oparte jest na kukurydzy i sorgo, z których powstaje mąka. Dorosły człowiek jakoś sobie z tym poradzi, ale małe dziecko powinno mieć zróżnicowaną dietę, żeby dostarczać różnych minerałów potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Jeśli dziecko dzień w dzień je to samo, zaczynają się problemy. Maluchy chudną, chorują… i umierają. Trafiają do nas dzieci bardzo wychudzone, często z ranami na ciele, które nie czują głodu, nie potrafią już jeść. Dożywiamy je przez kroplówki i sondy, a matkę dziecka uczymy, jak przygotować posiłki, które będą zróżnicowane i dostarczą dziecku potrzebnych minerałów i witamin - kontynuuje opowieść o. S. Pudło. - Nasze centrum i szpital stoją otwarte dla każdego, kto potrzebuje pomocy - dodaje.
Życzliwie przyjęci
O. Sylwester podkreśla, że w Burkina Faso są przyjmowani bardzo serdecznie i życzliwie przez miejscowych. - Wiedzą, że mogą liczyć na nasze wsparcie, że przyjechaliśmy, by im pomóc, czy to od strony duchowej przez misje ewangelizacyjne, czy też materialnej - zauważa zakonnik.
Pracy nie brakuje, bo parafia jest bardzo duża. Tworzy ją dziesięć kaplic centralnych, a do każdej z nich należą dwie, trzy wioski i mniejsze kaplice. Do najdalszej kaplicy mają ponad 50 km, przez busz, bez asfaltu. Dojeżdżają samochodem terenowym, czasem motorem, ale są takie okresy w roku (pora deszczowa od lipca do końca września), kiedy nie da się tam niczym dotrzeć.
W Sabou obecnie pracuje trzech franciszkanów: dwóch Polaków i jeden Włoch. - Większość naszego czasu to posługa duszpasterska: sakramenty, przygotowania, spotkania z grupami, modlitwy. Pomoc materialna staje się dopełnieniem naszych działań - wylicza, dodając, że praca duszpasterska jest inna niż w Polsce. - Opiera się ona na pracy katechistów, mężczyzn, zazwyczaj żonatych, którzy normalnie pracują i dodatkowo odpowiadają za życie religijne wspólnoty. Są przygotowani do posługi od strony biblijnej i teologicznej, stąd prowadzą katechezy i modlitwy. My, księża, jeździmy z posługą sakramentalną - tłumaczy.
Kochają Maryję jak Polacy
Mieszkańców Burkina Faso i Polaków łączy umiłowanie Matki Bożej. - Katolicy z Burkina Faso są bardzo, bardzo maryjni - podkreśla o. Sylwester. Przy każdej parafii, przy każdym kościele, a nawet przy małych kapliczkach znajduje się grota z Lourdes. Wybudowana z kamieni, z figurą Matki Bożej, jest miejscem spotkań modlitewnych. - W grocie odmawiamy Różaniec i organizujemy nabożeństwa. Po każdej Mszy św. zawsze wspólnie odmawiamy „Pod Twoją obronę”. Dodatkowo wiele osób pozostaje przed figurą lub obrazem Matki Bożej na modlitwie indywidualnej. To nas łączy szczególnie z Kościołem w Polsce - zauważa zakonnik.
Ale są też różnice. - Wszyscy katolicy w Burkina Faso noszą widoczny duży krzyż lub medalik na piersiach. Tutaj jest jasno określone, kto jest katolikiem, a kto muzułmaninem - przyznaje o. Sylwester. Bardzo charakterystyczny jest też cały przebieg liturgii. Podczas uwielbienia wszyscy wstają, klaszczą, śpiewają i tańczą. Msza św. trwa zazwyczaj dwie godziny i nikt się nie męczy. - Nie ma sztucznego przedłużania, po prostu tyle trwa. I to jest bardzo piękne - puentuje zakonnik.
_______________________
W Polsce działania franciszkanów wspiera fundacja „Sięgnij NIEBA”, która zbiera środki przeznaczone tylko na misję franciszkanów w Burkina Faso. Jej zadaniem jest krzewienie idei niesienia pomocy osobom w potrzebie. Dzięki tym działaniom mieszkańcy Burkina Faso mogą napić się czystej wody, zjeść posiłek, zdobyć leki lub uczyć się w szkole. Szczegóły na stronie internetowej: siegnijnieba.pl.
Foto: ARCH. FUNDACJI SIĘGNIJ NIEBA
MK
Artykuł ukazał się w tygodniku "Echo Katolickie"
