Współorganizatorem festynu obok samorządu gminnego była Polska Federacja Ziemniaka, której prezes Tomasz Bieńkowski ubolewał, że w polskim społeczeństwie wciąż pokutują mity na temat ziemniaków. - To że ziemniak tuczy, i że ma mało właściwości odżywczych, to są przekonania, które powodują systematyczny spadek spożycia ziemniaków, a my chcemy, aby zapomniane polskie odmiany, jak Bryza, Aster, Pierwiosnek znów zagościły na stołach i pochodziły z odrodzonych upraw – podkreślał prezes.
Federacja wspólnie z gminą Tuczna przymierza się do projektu roboczo zatytułowanego „Nadbużański ziemniak”. Ma on polegać na wznowieniu przez grupę rolników upraw zapomnianych odmian. W przygotowaniu gleby pod uprawę nowatorskimi metodami chce się zaangażować Państwowa Szkoła Wyższa w Białej Podlaskiej. Według prezesa Bieńkowskiego kluczem do sukcesu jest wyeliminowanie pośrednictwa między producentami a konsumentami. Ziemniaki mają być dostarczane do domów klientów. Rolnik więcej zarobi, a konsument będzie wiedział, co i od kogo kupuje. Wójt Zygmunt Litwiniuk zapewnia, że jest grupa rolników chętnych podjąć wyzwanie. - Przez pandemię pewne sprawy się skomplikowały, ale wierzę, że taka nowatorska uprawa to jest przyszłość i w naszej gminie może dać dobre efekty – zauważa.
Co o tym pomyśle sądzą mieszkańcy? Kazmimierz Harasimuk uważa, że ma to sens, bo Polacy coraz bardziej zwracają uwagę na to, żeby jeść zdrowe polskie produkty. Z kolei rolnik Jarosław Rudzki jest sceptyczny. - Zrezygnowałem z sadzenia w tym roku, a miałem zamiar co najmniej dwa hektary posadzić, bo mi w tamtym roku ziemniaki wymokły. Były tak drobne, że nie opłacało się zbierać. Nie miałem materiału do sadzenia. Mój znajomy miał problem z przechowaniem, zainwestował w nagrzewnice a teraz chcą mu zapłacić po 30 groszy, a miało być po złotówce. Nie wiem, czy to się jeszcze opłaci – zastanawia się mieszkaniec gminy Tuczna.
.jpg)



BM [ja]