„Wierszyków łamiących języki” nie trzeba było pisać specjalnie na konkurs. Polska literatura dla dzieci jest na tyle bogata, że jest z czego wybierać. Pomysłodawczyni konkursu, logopeda z ulańskiej szkoły, Daria Bielecka, kładzie nacisk na utrwalenie wypracowanych na ćwiczeniach postępów: – Praca rozpoczyna się już na początku roku szkolnego. Dziecko jest diagnozowane, pracujemy nad poszczególnymi głoskami, a przed końcem roku pojawia się konkurs. Pracujemy wtedy z dzieckiem nad całym wierszem. Uczy się go ono na pamięć, pracuje z rodzicami w domu i ze mną w szkole, a zwieńczeniem jest występ. Celem jest prawidłowa wymowa, która jest spontaniczna. To pojawia się na samym końcu. Często jest tak, że podczas ćwiczeń dzieci mówią poprawnie, a zaraz po wyjściu z klasy w rozmowie z kolegami wracają do wcześniejszych błędów. Dlatego trzeba wiele czasu i takich okazji, jak ten konkurs, aby dziecko miało możliwość utrwalenia spontanicznej prawidłowej wymowy.
Konkurs odbył się jeszcze w trybie „sanitarnym”, czyli przez ocenę nagrań video robionych w domach, szkołach lub w GOK-u. W następnych edycjach organizatorzy chcą jednak wrócić do tego, co było na samym początku: prezentacji na scenie ośrodka.







AB [ja]