Aleksander Mikołajuk, prezes OSP w Siemichoczach w gminie Nurzec Stacja, działalność w ochotniczej straży rozpoczynał, gdy o takim wyposażeniu jak dziś mają strażacy, nikt nawet nie myślał.
- Nie było nawet telefonów, a strażaków powiadamiał dźwięk syreny alarmowej, czasem ktoś po prostu krzyczał, że jest pożar. W takich sytuacjach rzuca się wszystko i rusza do pożaru. Kiedyś jeździliśmy ciągnikiem z SKR, potem Żukiem, każdym dostępnym środkiem lokomocji. Teraz mamy nowego MANa, chyba ktoś docenił to, co robimy. Bycie strażakiem, to coś co mamy we krwi, mój syn też jest strażakiem.
Strażacy ochotnicy są dziś dobrze wyposażeni i wyszkoleni, zdaniem Edwarda Krasowskiego, wójta gminy Siemiatycze to m.in. efekt realizowanych projektów.
- Jako „stary strażak” cieszę się, że dziś podczas akcji trudno jest odróżnić strażaka zawodowego od ochotnika, że OSP są coraz lepiej wyposażone. Sprzęt ratowniczo- gaśniczy jest ciągle bardzo drogi, nawet bogatych samorządów nie byłoby stać, by realizować te zakupy ze środków własnych, dlatego ważne są programy, z których możemy pozyskiwać dodatkowe środki dla strażaków.
Wójt Krasowski podkreśla, że każdy samorząd musi dbać o OSP, by nigdy nie zabrakło ochotników do tej służby.
By zwiększyć bezpieczeństwo przeciwpożarowe, jako dodatkowy element projektu pojawiły się czujki dymu i czadu węgla. Andrzej Słodki, kierownik Sekretariatu Programu Polska – Białoruś - Ukraina, powiedział Radiu Podlasie, że może być to kolejny krok by pożarów było mniej. Czujniki zostały przekazane nieodpłatnie jako dodatkowy bonus dla uczestników projektu z przeznaczeniem dla mieszkańców i instytucji.
W ramach projektu transgranicznego „Wspólne inicjatywy na rzecz poprawy bezpieczeństwa obszar transgranicznego w przypadku katastrof ekologicznych i chemicznych” zakupiono 11 wozów strażackich. 9 dla samorządów w powiecie siemiatyckim, 2 – dla jednostki w Grodnie. Zorganizowano też szereg szkoleń.
ZOBACZ ZDJĘCIA
.jpg)
ABol/DW
Listopad 2024
