Tym razem na sesji (17 listopada) poruszył go radny Jerzy Korowicki, z którym wcześniej kontaktowali się przedstawiciele handlujących. Kupcy poinformowali radnego, że obciążono ich mandatami, za handel w niedozwolonych miejscach, a kiedy chcieli interweniować u burmistrza, ten miał ich nie przyjąć. - Otrzymałem telefoniczną informację o targowisku miejskim przy ul. Polnej, że znowu tam się dzieją jakieś nieciekawe sprawy. Dotyczy to ingerencji policji, nakładania mandatów za korzystanie w niedozwolonych chyba miejscach przez tych handlujących. Rzekomo była u Pana Burmistrza delegacja przedstawicieli tych handlujących i rzekomo Pan ich nie przyjął. Trzeba byłoby to wyjaśnić. Poinformował mnie też „tan Pan”, że to była trzyosobowa delegacja a następnym razem ruszy silniejsza grupa z interwencją do pana burmistrza, żeby wpłynąć na to co tam się dzieje.

Burmistrz Piotr Siniakowicz odnosząc się do tematu braku spotkania z przedstawicielami handlujących, wyjaśniał, ze przyjmuje wszystkich ale trzeba się wcześniej umówić, by termin spotkania nie kolidował z innymi obowiązkami. Chociaż jak dotąd, nie doszło do spotkania burmistrza Piotra Siniakowicza z kupcami, to temat nie jest włodarzowi obcy:- My musimy się zastanowić, czyje interesy reprezentujemy, czy naszym mieszkańców Siemiatycz, którzy nas wszystkich wybrali, czy dwóch osób załóżmy z Konstantynowa, które przyjechały i akurat nie mogły mnie zastać. Ja przyjmuję wszystkich w każdy dzień. Jeżeli ktoś przyjdzie i jestem, to w każdy dzień go przyjmę, nie tylko w czwartek, ale jeżeli jestem np. w urzędzie marszałkowskim, to trudno, żeby ta osoba przyszła, a ja będę na niego czekał, bo łaskawie kupiec z Konstantynowa przyjdzie, no z całym szacunkiem, ale po to jest sekretariat i po to się umawiamy, żeby właśnie te spotkania zgrać.

Siniakowicz poinformował też, że mieszkańcy ulic przyległych do rynku skarżą się, że handlujący im przeszkadzają. - Po drugie musimy się zastanowić, czyich interesów my tak naprawdę pilnujemy, czy naszych mieszkańców, którzy wnioskują o to, ze im przeszkadzają itd., a ci kupcy, którzy przyjeżdżają raz na tydzień do Siemiatycz po to tylko i wyłącznie, żeby zarobić i zaraz wyjeżdżają. Nie mówię, że zawsze, ale często zostawiają kupę śmieci, które my musimy sprzątać i za to płacimy – czy ich interesów?

 Burmistrz zadeklarował też, że sprawa zostanie zbadana. - Na pewno się przypatrzymy, żebyśmy wiedzieli dokładnie o co chodzi, żebyśmy wiedzieli o co chodzi jeśli chodzi o ten rynek i sprawy związane ze sprawą tych kupców na rynku. 
 
 Jak wynikało z dyskusji, do której przyłączali się kolejni radni, na rynku przy ulicy Polnej często handlujący nie rozstawiają stoisk na wyznaczonych miejscach, gdzie pobierane są opłaty, ale na przyległych uliczkach. Radny Igor Mironkiewicz, to jedna z pierwszych osób, które zainteresowały się targowiskiem, teraz także dorzucił do dyskusji swoje obserwacje. - Zwracaj się kupcy do Burmistrza z jakim problemem, ja chciałbym się zwrócić do kupców z takim problemem, dlaczego nie handlują na targowisku, tylko poza nim. Dlaczego mieszkańcy ulicy Polnej mają problem z komunikacją, z dojazdem i odjazdem ze swoich posesji, a kupcy, którzy są poza targowiskiem, nie mają obowiązku płatności za to. Dlaczego tak jet, dlaczego na targowisku są wolne miejsca, są wyznaczone stanowiska, a ich tam nie ma, a są poza targowiskiem i mają pretensje, roszczenia, że ktoś zaczyna egzekwować obowiązujące przepisy prawne. Może niech oni nad tym się zastanowią, wykupią bilet i handlują na targowisku.
 
Sprawą funkcjonowania targowiska zajmowała się już wcześniej Komisja Rozwoju Gospodarczego i Porządku Publicznego, teraz znów tematem mają zająć się odpowiednie instytucje.

W kolejne czwartkowe, targowe dni rozmawialiśmy z kupcami, którzy do Siemiatycz przyjeżdżają od lat z terenu powiatu, ale też z powiatów ościennych. Potwierdzają oni, że w ostatnim czasie są „przeganiani” z miejsc, gdzie wcześniej handlowali i jak mówią, nikomu to nie przeszkadzało. W kolejne czwartkowe poranki na ulicy Polnej pojawiały się patrole policji, które nakazywały usunięcie stoisk z ulicy. W okresie jesienno zimowym handlujących jest mniej niż np. wiosną, więc ci którzy przyjechali zajmowali stoiska nieobecnych i wszyscy się jakoś zmieścili. Kupcy także potwierdzają, że w ostatnim czasie pojawiły się skargi na ich obecność na ulicy Polnej, ale jak podkreślają, są to pojedyncze osoby, bo większość mieszkańców jest przyzwyczajona do handlujących, mieszkańcy Polnej to także ich stali klienci. O przychylności mieszkańców świadczy choćby fakt, że kiedy policja nakazała usunięcie stoisk z ulicy, wiele bram zostało otwartych a kupców wpuszczono na prywatne podwórka, by byli widoczni z ulicy, ale nie łamali prawa.

 Kupcy mówią, że nie tak miało być, że nie to z nimi ustalano. Wg nich prezes zarządzającego targowiskiem Zarządu Mienia Komunalnego był otwarty na ich obecność i współpracę, podobno deklarował, że podejmie działania, by ulica targowa i przyległe, w czwartki były wyłączane z ruchu. Dziś nikt o tych obietnicach nie pamięta, a prezes od dłuższego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim.

nterwencje na targowicy przy ulicy Polnej w Siemiatyczach potwierdza też siemiatycka policja. Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Policji sierż. szt. Kamil Jaroć wyjaśnia, że - Policjanci siemiatyckiej komendy otrzymali wiele zgłoszeń na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa dotyczące nieprawidłowego parkowania oraz handlu poza miejscem do tego wyznaczonym na ulicy Polnej w Siemiatyczach. Kierowani w tamten rejon policjanci potwierdzali zaznaczone zgłoszenia. Podczas interwencji funkcjonariusze pouczali osoby, które popełniały wykroczenia informując tym samym, że są to wykroczenia uciążliwe społecznie.


Handel na uliczkach przyległych do Targowska kwitł od zawsze, i kupujący dobrze wiedzą w którym zaułku kupią sadzonki, gdzie warzywa, a gdzie gwoździe. Trudno nawet powiedzieć, czy wszyscy kupcy zmieściliby się na wyznaczonym placu, bo nigdy nie próbowano ich na tej przestrzeni ulokować. Latami udawało się też pogodzić interesy kupujących, sprzedających i mieszkańców tej części Siemiatycz. Teraz najwyraźniej idą zmiany.

Przypomnijmy, ze zgodnie z przepisami wynikającymi z tarczy 6.0, w roku 2021 handlujący nie ponoszą żadnych opłat na targowiskach, na pokrycie kosztów  funkcjonowania targowisk samorządy otrzymały rekompensaty z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Wydaje się, że jest to dobry czas, by uporządkować sprawy związane z siemiatyckim czwartkowym bazarkiem, tak by mieszkańcom ulicy Polnej żyło się lepiej, ale też by mieszkańcy mieli dostęp do produktów, których często nie kupią nigdzie indziej niż na rynku.

Panie, które stoją na chodniku przy drodze na rynek z wiejskimi jajkami, mają litr czy dwa litry mleka, osełkę masła, czasem koszyczek grzybów mówią: "Przecież my tu nikomu nie przeszkadzamy i nie będziemy tu długo stać".

A kolejna  z Pań dodaje: " Niech pani kupi to moje mleko i ja już wracam do domu, po co mam tu stać. Zresztą niewiele tu sprzedaje, bo teraz wszyscy chcą takiego mleka i mam dużo zamówień, nie muszę tu przyjeżdżać".
 
I to byłby chyba najgorszy scenariusz, że kupcy przestaną przyjeżdżać do Siemiatycz i czwartkowy rynek, który jest nie tylko miejscem zawierania transakcji handlowych, ale też wielu spotkań i rozmów, jest też bez wątpienia jedną z atrakcji turystycznych, że ten czwartkowy ryneczek mógłby przestać istnieć.





ABol  [MSz]