Kim jest Krzysztof Szczegłow? Z wykształcenia inżynierem-meliorantem, ale w zawodzie wyuczonym nie przepracował nawet jednego dnia. Pracował jako technik w Instytucie Lotnictwa, potem w Polskim Związku Motorowym, imał się też rzemiosła, a karierę zawodową zakończył jako specjalista od BHP. On sam podkreśla, że ważniejsze dla niego jest pochodzenie i zamiłowanie. Jego pradziadek był Kozakiem dońskim, który za zasługi w carskim wojsku dostał posadę w Warszawie i na dobre zapuścił tam korzenie. Rodzina się spolszczyła, ale prawnuk o swoich korzeniach pamięta. Co do zamiłowania – to kolekcjonerską pasję Krzysztof Szczegłow rozwijał przez ponad pół wieku. Zebrał imponującą kolekcję broni białej, wyuczył się trudnej sztuki konserwatorskiej, ma też na koncie publikacje w tej dziedzinie.
Przedmiotem umowy jest licząca ponad 500 egzemplarzy kolekcja bagnetów, używanych w Wojsku Polskim od 1914 do 1999 roku. Ich różnorodność odzwierciedla trudne i burzliwe początki polskiej armii. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, gdy trwały walki o określenie i utrzymanie jej granic, używano broni przejętej po zaborcach i ściągano sprzęt z powojennego demobilu z całej Europy. Lepszą broń dawano na front, gorszą służbom tyłowym. Stąd wielość typów i wzorów.
Przekazanie kolekcji nie nastąpi od razu. Będzie się odbywać etapami przez 2023 i 2024 rok, bo muzeum musi przygotować dla niej miejsce, opisać i wciągnąć do inwentarzy. Dyrektor Eliza Czapska wspomina o planach rozbudowy muzeum i dodaje, że całość nowych zbiorów będzie dostępna dla publiczności na przełomie 2024 i 2025 roku.
Jak to się stało, że zbiór, na który łakomym okiem spojrzałyby największe muzea w Polsce i za granicą, trafi do leżącego na uboczu, niewielkiego muzeum w Liwie? Krzysztof Szczegłow odpowiada żartem „bo stąd jest bliżej nad Don”, ale w tym miejscu trzeba koniecznie wspomnieć inicjatora całego przedsięwzięcia, znanego kolekcjonera Macieja Prószyńskiego. Zna się on z Krzysztofem Szczegłowem od dekad, od dawna też współpracuje z liwską Zbrojownią. Miłośnikom broni białej spodobała się atmosfera tego miejsca, stąd chęć jego obdarowania. Nie robiono tego jednak „na hurra”. Warunki określono w toku długotrwałych rozmów, prowadzonych ze strony muzeum przez Artura Rogalskiego.
Warto dodać, że choć na nową ekspozycję trzeba będzie sporo zaczekać, to jeszcze w tym roku zobaczymy w Liwie inną wystawę, bazującą na udostępnionych przez pp. Szczegłowa i Prószyńskiego szablach. Dyrektor Czapska przypomina, że mamy rok romantyzmu, a w pochodzących z tej epoki wierszach i rycinach bagnet i szabla zajmują poczesne miejsce. Połączenie twardej stali i artystycznej wrażliwości zostanie zaprezentowane publiczności jesienią.
ZOBACZ ZDJĘCIA |
AB/EŁ