![]() |
![]() |
O problemie pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Wówczas spółka PKP Intercity stwierdziła, że otwarcie kolejnej kasy nie ma uzasadnienia. I rzeczywiście - podczas wakacji kolejki skróciły się prawie o połowę, a w niektórych przypadkach zniknęły całkowicie. Niestety, wraz z początkiem roku akademickiego problem pojawił się na nowo. Co gorsza, kolejki są dłuższe niż przed wakacjami, a pasażerowie muszą w nich stać przez wiele minut. Frekwencję kształtują głównie studenci, możemy więc się spodziewać, że problem utrzyma się aż do końca nauki na wyższych uczelniach.
„Kolej dorabia sobie kosztem Łukowa”
Łukowianie mają więc wybór: ustawić się w wyjątkowo długim „sznureczku” do kasy na dworcu lub zrezygnować i kupić bilet w pociągu. Wiele osób tak robi, bo w chwili wejścia do budynku dworca i wstępnym oszacowaniu czasu oczekiwania, uznaje, że biletu w kasie po prostu nie zdąży kupić. W związku z tym sporo osób udaje się do kierownika pociągu, ale tam pojawia się kolejne zaskoczenie i następna… kolejka. Niekiedy w pociągu bilet próbuje kupić jeszcze więcej osób, niż stoi na dworcu – dochodzi więc do absurdalnych sytuacji. Jednak jest jeszcze jeden mały szczegół: za kupno biletu w pociągu trzeba dopłacić 2 zł.
![]() |
![]() |
W takiej sytuacji pojawiają się dość niemiłe komentarze pod adresem spółki Koleje Mazowieckie, która pobiera opłatę dodatkową, choć na dworcu brakuje fizycznej możliwości kupna biletu. – Kolej dorabia sobie kosztem Łukowa – mówią pasażerowie. Dość nietypowe zdanie na ten temat miał też pracownik firmy sprawdzającej bilety, który podczas rozmowy z kierownikiem pociągu powiedział: „Co to kasy nie ma? Nie sprzedawać, do kasy odsyłać. Firma ma z tego niezłą prowizję.” Tę wypowiedź bez żadnego problemu mogli usłyszeć wszyscy stojący w kolejce po bilet w pociągu.
Jednak Koleje Mazowieckie nie zamierzają rezygnować z pobierania opłaty dodatkowej i odsyłają do spółki PKP Intercity, która jest odpowiedzialna za punkty kasowe w Łukowie. Okazuje się, że na otwarcie drugiej kasy nie ma szans. - Niestety w chwili obecnej nie mamy możliwości uruchomienia dodatkowych punktów sprzedaży biletów na stacji Łuków. Zwróciliśmy się jednak w tej sprawie do Kolei Mazowieckich, sugerując uruchomienie kasy mobilnej – poinformowała nas Beata Czemerajda z Biura Komunikacji i Promocji PKP Intercity.
A co kryje się pod pojęciem „kasa mobilna”? Jest to po prostu terminal do sprzedaży biletów, który posiada każdy kierownik pociągu w Kolejach Mazowieckich. Czyli de facto Intercity zaproponowało to, co już istnieje, bo pasażerowie od dawna kupują bilety w pociągu. Czy w takim razie możemy zapomnieć o jakiejkolwiek poprawie?
- Koleje Mazowieckie podjęły działania mające na celu usprawnienie sprzedaży biletów na pociągi uruchamiane ze stacji Łuków - informuje Katarzyna Łukasik z biura prasowego KM. - Spółka rozważa także zamontowanie biletomatu na stacji w Łukowie - dodaje.
Po bilet przyjdź kilka dni wcześniej
Przewoźnik proponuje pasażerom również inne rozwiązania m.in. kupno biletu przez komórkę. - Podróżni mogą nabyć m.in. bilet dobowy imienny przez telefon komórkowy. Cena biletu wynosi 30,00 zł. W porównaniu do ceny biletu za przejazd „tam i z powrotem” w relacji Łuków - Warszawa Śródmieście - Łuków podróżny zyskuje 11,07 zł, bez konieczności nabywania biletu w kasie - tłumaczy Katarzyna Łukasik.
Warto jednak zaznaczyć, że jest to bilet imienny (podczas transakcji trzeba podać swoje dane, a podczas kontroli mieć przy sobie dokument tożsamości). Musimy też posiadać konto w systemie SkyCash, które wcześniej należy zasilić środkami pieniężnymi. Obecnie usługa nie cieszy się zbytnią popularnością, a w Łukowie nie korzysta z niej prawie nikt.
- Bilet na pociąg Kolei Mazowieckich można nabyć także w przedsprzedaży, tj. do 7 dni naprzód: bilet strefowy czasowy, bilet dobowy, bilet 3 - dniowy, bilet okresowy (tygodniowy, dwutygodniowy, miesięczny, kwartalny), bilet okresowy na przewóz rowerów – przypomina Katarzyna Łukasik. Jak podkreśla, bilety jednorazowe na przejazd osób, w tym abonamentowe, można nabyć już na 60 dni przed planowaną podróżą.
Próżno jednak szukać innych konkretnych rozwiązań proponowanych przez kolej. Wychodzi więc na to, że jeżeli pasażer nie chce stać w 20 min kolejce do kasy lub dopłacać za kupno biletu w pociągu, powinien przyjść na dworzec kilka dni wcześniej, bo w dniu podróży może mieć z tym problem – drugiego okienka nikt nie otworzy, a KM z dopłaty nie zrezygnują. Poza tym powinien też trafić na moment, kiedy kasa na dworcu będzie w ogóle otwarta, bo zdarzają się sytuacje, że kasjerka zamyka na chwilę okienko i robi sobie przerwę np. kilkanaście minut po godz. 15, choć teoretycznie punkt powinien być otwarty przez cały dzień.
Biegiem do pociągu

O wiele gorzej jest, gdy pociąg się nie zatrzyma, choć dobiegających nie brakuje. Wtedy podróżni muszą czekać na kolejny skład - niekiedy ponad 2 godziny. Ale w takim przypadku mają przynajmniej czas na spokojne zakupienie biletu na stacji, na dodatek bez kolejki. Pytanie tylko, czy właśnie tak powinien wyglądać ideał kolei przyjaznej dla pasażera?
mateo19/Łuków [KA]