- Jeden funkcjonariusz mundurowy, dwóch po cywilnemu, pytają o mnie. Nie bardzo wiedzieli, który to jestem ja, bo było nas trzech braci i ojciec. Myślałem że to chodzi o strajk. Nie wiedziałem że już jest północ. Powiedziałem – pójdę tam, sprawa się wyjaśni za chwile wrócę. Na dole założono mi kajdanki. Nie zaprowadzono mnie do żadnego samochodu. Okazało się, że było tylu internowanych do aresztowania, że nie dla wszystkich wystarczyło samochodów i zostałem internowany „na piechotę”. Zaprowadzono mnie na Komendę Wojewódzką, tam gdzie wszystkich internowanych – wspominał 13 grudnia audycji „O tym się mówi”.

- Rodzice mieli wcześniej pociąg do Siedlec, więc wcześniej wyszli z widzenia, ale pozostał brat i widzenie przedłużało się. Widocznie funkcjonariusz już odznaczył widzenie rodziców a ja nie zostałem wezwany do celi. W momencie, gdy już wychodzili ostatni odwiedzający, powiedziałem bratu, że podejdę z nim pod dyżurkę. Jak mnie ktoś zatrzyma, to ja niczym nie ryzykuję. Powiem, że go odprowadzam. Próba wyjścia przez dyżurkę to był dość szalony pomysł. Miałem brodę, koszulkę z numerem 8 na plecach, krótkie spodenki i porwane tenisówki. Udało się. Przeszedłem niezauważony przed nosem funkcjonariuszy służby więziennej. Otworzyły się przede mną drzwi do wolności – dodaje Mirosław Andrzejewski.
Rozmówca Radia Podlasie powiedział, że w tym czasie uczestnicy Podlaskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę modlili się o uwolnienie internowanych.
- Dopiero w tym roku uświadomiłem sobie, że to wszystko działo się w trakcie II Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, w której u uczestniczyły moja siostra Asia i moja obecna żona Agnieszka . One modliły się o uwolnienie internowanych, także w mojej intencji. Ta modlitwa została wysłuchana.
Mirosław Andrzejewski powiedział, że przez stan wojenny stracił najlepsze lata życia.
- Pierwszą pracę zawodową podjąłem w roku 1989, ponieważ w tym czasie nie miałem takich możliwości. Były ofiary śmiertelne, połamane życiorysy . Można było okrągły stół zrobić 10 lat wcześniej. Tzn. on był zrobiony w czasie sierpniowych strajków. Wówczas był jasny podział – strona rządowa i strona opozycyjna. Tamte wydarzenia, doprowadziłyby do tego co mamy dzisiaj, tylko dziesięć lat wcześniej. Dla mnie to jest niepojęte, że zdrajcę teraz traktuje się jak niemal bohatera narodowego – dodaje Mirosław Andrzejewski.
Posłuchaj wywiadu:
------------------------------------------------------------------------
Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 roku. W czasie jego trwania w wyniku represji zginęło prawie sto osób, 10 tysięcy ludzi internowano, tysiące zwolniono z pracy, tysiącom przedstawiono zarzuty prokuratorskie, wielu skazano. W marcu tego roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety Rady Państwa PRL wprowadzające stan wojenny były niekonstytucyjne.
Więcej: 13 grudnia- rocznica wprowadzenia stanu wojennego
AI/ Siedlce/EŁ